11 lipca 1944 wieczorem poderwał wszystkich alarm! Ogłoszono go z powodu aresztowania przez Sowietów we wsi Bogusze dowódców Brygad, zgromadzonych tam na polsko-sowieckiej naradzie — pułapce. Około 2 tysięcy ludzi ruszyło z nami w kierunku Puszczy Rudnickiej.
Wygląd wyruszającej kolumny mógł każdego przyprawić o spazmy śmiechu. Nie kończący się tabor hałaśliwie rozklekotanych wozów, na których ułożono wszelki sprzęt dowództwa, utrudniał marsz i uniemożliwiał posuwanie się w ukryciu. Wpływał źle na samopoczucie żołnierzy, wszyscy przeczuwali żałosny koniec.
Bez przeszkód przekroczyliśmy tor kolejowy, a następnie trakt Wilno–Lida i jeszcze tej nocy dotarliśmy do Puszczy.
Bogusze, 11 lipca
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
W nocy 5/6 stycznia 1945 zlikwidowałem z por. „Ostoją” na kolonii Jakubowskie komendanta posterunku milicji w Boćkach — Michała Zielińskiego, współpracownika NKWD, a także starszego lejtnanta Aleksandra Dokszyna ze SMIERSZ-a, rozpracowującego miejscową siatkę AK. Dostał moje trzy kule w legitymację pod mundurem, na sercu. Było w niej pozwolenie na dokonywanie aresztowań do pułkownika włącznie. „Wićka” i „Kukułka” w tym czasie obstawiali dom.
Boćki, 6 stycznia
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
17 kwietnia oba szwadrony (jeszcze razem) zajęły osadę Mała Narewka na skraju Puszczy Białowieskiej. Rozbrojenie posterunku milicji przeprowadził por. „Nowina”.
Mała Narewka, 17 kwietnia
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
22 kwietnia wrogo do nas nastawieni i sprzyjający Sowietom mieszkańcy białoruskiej wsi Wiluki ostrzelali patrol mojego szwadronu. Ukarałem ich za to trzy tygodnie później.
Wiluki, 22 kwietnia
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
30 kwietnia nastąpiło ważne wydarzenie w moim życiu. Łącznicy „Łupaszki” przyprowadzili do szwadronu dwie zabiedzone kobietki z siatki. Staliśmy w wiosce Pondy koło Zwierzyńca. Kobietkom radzono: „Tylko nie do «Zygmunta». Nie wytrzymacie!”. Rady nie posłuchały. Na drugi dzień „Krystyna” (Alicja Trojanowska) i „Danka” (Wanda Czarnecka) stanęły do raportu z prośbą o pozostanie w szwadronie jako sanitariuszki.
Pondy, 30 kwietnia
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
2 maja stanęliśmy w wiosce białoruskiej. Wziąłem pięciu zakładników, bo oni lubili do nas postrzelać...
Nazajutrz przed południem: „Alarm!”. Zerwałem się na nogi. W przejeżdżającej ciężarówce zobaczyłem kilkunastu ludzi w białych koszulach. Jeden trzymał między udami erkaem dziegciara, dwóch — pepesze, reszta — karabiny. Mijali nas i przejechaliby. Raptem los wydał ich w nasze ręce. Przed ciężarówkę wyskoczyły dwie domokrążne babki. Stanęli.
„Ognia!”. Załoga auta „cichła”, jeden po drugim. Po naszej stronie siedział żywy i cały ruski szofer. „Nie ubiwajtie.” Uspokoiłem chłopca (17–18 lat), że my „tolko swoju swołocz”.
Patrzę, koło mnie stoi siostra „Krystyna” i nie ma już kogo ratować.
— Po jaką cholerę siostra tu się pchała? — pytam.
— Mnie jakoś przy panu bezpiecznie.
Zginęło siedmiu milicjantów i dwóch uzbrojonych członków PPR. Jechali z Białowieży, z uroczystości pierwszomajowych.
3 maja
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
11 maja „odwiedziłem” wieś Wiluki, której mieszkańcy w kwietniu ostrzelali mój patrol. W „podziękowaniu” z rozkazu „Łupaszki” wieś spaliłem i kazałem rozstrzelać jednego członka PPR. Ludności dałem czas na opuszczenie wsi.
Wiluki, 11 maja
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
16 maja pod wsią Patoki nastąpiło spotkanie z przybyłą tam po zboże ekspedycją ludowego wojska i milicji, w której brali również udział strażnicy więzienia z Bielska Podlaskiego. Atakowaliśmy murowany dom i zabudowania. Strzelało kilku tylko strażników — nie wszyscy. W walce zabity został ich dowódca. Do niewoli wzięliśmy jedenastu żołnierzy, trzech z nich pozostało z nami do końca.
Potoki, 16 maja
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
Mieszkańcy Domanowa i sąsiednich Patok naprowadzili oddział NKWD (około stu Sowietów) na dwór Hieronimowo, gdzie mieszkało 40 polskich rodzin przesiedlonych zza Buga. Skomunizowani chłopi chcieli zagarnąć ziemię przez tamtych uprawianą. Ruscy dwór spalili, a polskie rodziny obrabowano. Mieszkańcy Patok i Domanowa byli wrogo do nas nastawieni, posiadali broń i współpracowali z NKWD. W odwet za ich postępek, z rozkazu majora, 20 maja obie te wsie spaliłem (pomimo gróźb dalszych represji ze strony komendanta NKWD). W większości płonących zabudowań i stodół eksplodowała amunicja. Zlikwidowany też został sołtys Bekiesz, jego syn i jeszcze ktoś.
Wpadło wtedy w moje ręce dwóch sowieckich kapitanów, lekarzy weterynarii. Wtedy jeszcze puszczałem ich wolno (póki nie złajał mnie za to „Łupaszka”).
Hieronimowo, 17 maja
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
[17 maja] mieszkańcy Domanowa i sąsiednich Patok naprowadzili oddział NKWD (około stu Sowietów) na dwór Hieronimowo, gdzie mieszkało 40 polskich rodzin przesiedlonych zza Buga. Skomunizowani chłopi chcieli zagarnąć ziemię przez tamtych uprawianą. Ruscy dwór spalili, a polskie rodziny obrabowano. Mieszkańcy Patok i Domanowa byli wrogo do nas nastawieni, posiadali broń i współpracowali z NKWD. W odwet za ich postępek, z rozkazu majora, 20 maja obie te wsie spaliłem (pomimo gróźb dalszych represji ze strony komendanta NKWD). W większości płonących zabudowań i stodół eksplodowała amunicja. Zlikwidowany też został sołtys Bekiesz, jego syn i jeszcze ktoś.
Wpadło wtedy w moje ręce dwóch sowieckich kapitanów, lekarzy weterynarii. Wtedy jeszcze puszczałem ich wolno (póki nie złajał mnie za to „Łupaszka”).
Domanowo, Patoki, 20 maja
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
Nad ranem 7 lipca zatrzymaliśmy się na dzienny postój w wiosce Brzeziny. Przez środek wsi przechodziła droga. Na skraju wsi znajdowała się stodoła, przed którą mój zwiad (dwunastu ludzi) ćwiczył ujeżdżanie koni pod dowództwem plutonowego. Dochodząc do drogi, za którą kwaterowała część szwadronu, usłyszałem huk silników. Po chwili ze wzgórza (dwieście–trzysta metrów od nas), gdzie kwaterował w kilku budynkach 2 szwadron „Burego”, wyjechały na nas trzy auta: łazik, fiat osobowy i ciężarówka. Na wzgórzu zatrzymała się druga ciężarówka, otoczona natychmiast ludźmi „Burego”.
Dałem rozkaz kontynuowania ćwiczeń na ujeżdżalni. Porwałem od najbliższego żołnierza pepeszę i z kilkoma ludźmi z niedbale przewieszonymi automatami ruszyliśmy na spotkanie nadjeżdżających. Nasze mundury dawały poczucie bezpieczeństwa. Łazik podjechał do nas. Szofer grzecznie pozdrowił. Zostało przy nim dwóch naszych. Z pozostałymi ruszyłem dalej. Fiat zatrzymał się przy koniach. Przez okno wychylił się oficer (pułkownik-prokurator) przywołując plutonowego. Zapytał o drogę, twierdząc, że się „zgubili”. Podszedłem. Otoczyliśmy auta. Wszyscy Rosjanie (prócz kobiety obok pułkownika) na rozkaz podnieśli ręce. Wyszli z aut i zostali odprowadzeni do chaty, pozostając pod strażą. Zgodnie z rozkazem majora mieli zginąć.
Któryś z dowódców drużyny zorganizował kopanie. O kilkadziesiąt metrów za stodołą w zbożu zaczęto szykować dół. Szedłem powoli do kwatery zatrzymanych. Przy łaziku, obstawionym kilkoma żołnierzami, szofer tłumaczył funkcjonowanie maszyny podchorążemu „Konarowi”. Rozmowa w tonie przyjacielskim.
Zanim wszedłem do pomieszczenia zatrzymanych, podbiegł do mnie wartownik: „Panie poruczniku, on ma bardzo dobry zegarek”. Pamiętał, że 2 maja (moje imieniny) w Puszczy Białowieskiej zgubiłem podarowany mi przez babkę na imieniny zegarek. Wchodzę do zatrzymanych. Siedzą na stołkach. Zegarka na ręku nie widać. „Kto otniał ot was czasy?” [Kto wam zabrał zegarek?] — „Nikto, imieju” — odpowiedział pułkownik i wyjąwszy zegarek z kieszeni podał mi go. No, zdobycz potrzebna — Longines (on też go nie kupił).
Pułkownik zapytał: „Uże nie nużnyj?” [Już niepotrzebny?], bardzo poważnie. „Da” — odpowiedziałem. „Nie ubiwajtie żenszcziny” [Nie zabijajcie kobiety].
Wyszedłem z bardzo dziwnym uczuciem. Dół był gotów. Wyprowadzono skazańców i dołączono do nich szofera. Kobieta tuliła laleczkę, którą kazałem rozpruć i sprawdzić zawartość (pamiętałem, że często używa się lalek jako skarbonek). Jak twierdziła kobieta, kukołoczka [laleczka] miała być dla riebionka [dziecka]. Nie wiedziałem, że dla tego, co ma przyjść (żadne oznaki odmiennego stanu nie były widoczne). Piszę to ze łzami, ja, twardy człowiek i dowódca.
Przy egzekucji byłem obecny, ale sam w niej nie uczestniczyłem. Pułkownik objął kobietę. „Praszczaj, Masza” [„Żegnaj, Masza”]. Zginęli.
Rozkaz majora musiałem wykonać i wykonałem, ale ciągnie się za mną do dziś niepotrzebny ciężar. A tyle wykonanych wyroków mam za sobą!
Brzeziny, 7 lipca
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
10 lipca mój 1 szwadron ponownie „odwiedził” Siemiatycze. Rozbroiliśmy posterunek milicji (jeden funkcjonariusz został zlikwidowany). Zniszczeniu uległy akta w urzędzie gminnym. Dokonaliśmy też rekwizycji w spółdzielni.
Kilka dni później nastąpił Brzezin ciąg dalszy, a właściwie zakończenie. Nadjechali Sowieci z odwetem. Wioskę podpaliło dwóch lejtnantów. Staliśmy akurat na kwaterach w pobliżu i natychmiast ruszyliśmy z pomocą mieszkańcom płonącej wsi, biorąc udział w gaszeniu zabudowań. Poprowadzony przeze mnie pościg zwiadu konnego zakończył się ujęciem i rozstrzelaniem jednego z podpalaczy.
Oni zabijali Polaków, by zniszczyć nasz Naród. My w obronie Narodu zabijaliśmy ich — zabójców.
Siemiatycze, 10 lipca
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
Nastąpił bardzo ważny dzień w moim życiu. Oświadczyłem się siostrze „Krystynie”, dając jej kilka godzin do namysłu (!).
Późnym wieczorem 27 sierpnia zapukałem na plebanię w parafii Osmola. Ksiądz proboszcz Kazimierz Godlewski był wielkim przyjacielem 1 szwadronu.
Pięć minut przed północą zaczął się nasz ślub. Pożyczona obrączka ślubna. Żona miała swój rodzinny pierścionek z datą: 1883 rok. Orszak ślubny: państwo młodzi, świadkowie — „Wiktor” i „Bolek Biały”; asysta: dwa erkaemy z obsługami. Jeden erkaem ulokował się przy stopniach kościoła, drugi w rozpadlinie muru skierowany na drogę. „Wiktor” zwraca uwagę: „Zygmunt, schowaj nahajkę, bo straszysz żonę”. Schowałem za cholewę buta.
Powiedziała „tak”. Jedyna kobieta — żona na prawie pięćdziesiąt lat. Krótkie przemówienie księdza: „Trzymajcie się, nie dajcie się!”.
Osmola, 27 sierpnia
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
Następną koncentrację major „Łupaszka” wyznaczył w znanej nam już gajówce Stoczek. Odbyła się 7 września. Stawili się na nią wszyscy dowódcy szwadronów i oficerowie V Brygady. Major przekazał zebranym rozkazy Komendy Okręgu Białostockiego AK, dotyczące przeprowadzenia zamierzonej demobilizacji Brygady. Rozformowanie szwadronów miało się odbywać stopniowo, przy czym ich dowódcy zostali zobowiązani do pozostania w polu i do odejścia na końcu. Całą siatkę terenową miała objąć akcja zaopatrywania partyzantów w odprawy pieniężne i w fałszywe dokumenty, umożliwiające im rozpoczęcie życia w cywilu.
Partyzanci stopniowo odchodzili do cywila, co u niektórych wywoływało objawy niesubordynacji i rozprzężenia.
Stoczek, 7 września
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.
3 października za bunt i napaść na kolegów zostali rozstrzelani trzej żołnierze 1 szwadronu: „Tarzan”, „Mucha” i „Kula”.
3 października
Z ziemi polskiej do Polski, „Karta” nr 36/2002.